Wróciłyśmy już do domku.... bardzo ciężko było znów opuszczać Gdańsk i rodzinę, wydaje mi się że Wiktoria również tęskni za dziadkami, ciocią i wujkami.
Na lotnisku po wylądowaniu w Gdańsku od razu poszła na ręce do babci i cioci. Nie jestem pewna czy Wiki pamiętała moją mamę i siostrę z poprzednich wizyt w Polsce i rozmów na skype, czy to po prostu wynik jej otwartości do ludzi.
Pierwszy dzień po powrocie była bardzo przygaszona, pewnie nie wiedziała co się dzieje znów zniknął gwar, hałas i wszyscy ludzie dookoła. Powróciłyśmy do naszej codzienności i spędzania czasu zazwyczaj we dwie (tata często pracuję do późna). Bynajmniej wróciłyśmy pełne nowych wrażeń i miłych wspomnień:). Pobyt w Polsce minął bardzo szybko, gdyż większość czasu byłyśmy zaaferowane przygotowaniami do przyjęcia urodzinowego i chrzcin. Wszystko wyszło idealnie ale małą fotorelacje z uroczystości przedstawię w kolejnym poście:). Zdjęć będzie niewiele gdyż jak to zazwyczaj bywa zapomina się o robieniu zdjęć w takich chwilach.
Na chłodne jesienne dni w Gdańsku nie zawodny okazał się zakupiony przed wyjazdem płaszczyk. Musiałam wstawić zdjęcia w płaszczyku bo bardzo mi się podoba:). Do tego postu pasowały by najlepiej zdjęcia z Gdańska ale przebywając w miejscu w którym przeżyło się pół życia zapomina się o pstrykaniu zdjęć:D.
3 komentarze:
Cudowny płaszczyk! My również często wyjeżdżamy i gościmy, więc znam te powroty do rzeczywistości! I też mamy rodzinę w Gdańsku! Pozdrawiam ciepło i będę częściej wpadać:)
Dziękuję:) Powroty są trudne dlatego chyba nigdy do nich nie przywykne:( Czas spędzony z najbliższymi mija bardzo szybko, więc staram cieszyc się chwilą i szybko wracac do rzeczywistości.
Eh, w Gdańsku byłam tylko raz i marzy mi się pojechać tam na ciut dłużej niż weekend, ale chyba muszę zaczekać aż Lila będzie trochę starsza... Teraz pewnie czekacie na kolejną wizytę u rodzinki!
Prześlij komentarz