W niedziele w Anglii obchodzony byl dzien ojca, poczatkowo nie mialam zamiaru obchodzic tego swieta bo w Polsce dzien taty wypada na 23 czerwca. Jednak rano kiedy Wojtek jeszcze spal a Wiki rozpierala energia pomyslalam ze skoro jest okazja to my rowniez mozemy swietowac i zrobic tacie niespodzianke. Ubralysmy sie i udalysmy na poranny spacer do sklepu po ciasto. Wiki ostatnio ladnie chodzi na spacery za raczke, ale tylko w jedna strone czyli do sklepu albo na plac zabaw, w drodze powrotnej zazwyczj zaczyna marudzic i wolac opa opa! (na rece). Tym razem bez oporow wrocila do domu na wlasnych nozkach trzymajac w raczkach ciasto dla taty. Potem szybka pobudka taty i kawa z ciastem do luzka, bo dziecko juz sie niecierpliwilo krzyczac amu amu, wiec nie moglam jej odmowic ciasta ktore tak dzielnie niosla do domu:).
Tata ucieszony mila pobodka postanowil sie zrewanzowac i zabrac rodzinke na wycieczke. Pojechalismy do Rosliston Forestery Centre, fajne miejsce na rodzinny odpoczynek na lonie natury. Wypad byl bardzo mily, pomijajac histerie Wiki podczas obiadu. Mala stwierdzila ze ona jesc nie bedzie wiec i my nie musimy i mamy teraz isc TAM! (na plac zabaw:)).
Po obiedzie poszlismy na spcer i tu jest punkt kulminacyjny historii, na tym wlasnie spacerze zaginal nam smoczek, w dodatku ostatni (swego czasu mielismy 5). Zorientowalismy sie ze smoczek zaginal dopiero w samochodzie kiedy Wiki upomniala sie o am (smoczek), zrobila awanture ale w miare szybko jej przeszlo. Nastapila szybka decyzja ze nowego smoczka nie bedzie i od tego momenty tlumaczymy Wiktorii ze smoczka nie ma bo zgubilismy na spacerze.
Po powrocie do domu zapobiegawczo przeszukalismy zabawki Wiktorii i znalezlismy jeszcze jeden smoczek w razie gdyby sytulacja byla beznadziejna. Poczatkowo zdawalo sie ze mamy sytuacje opanowana, Wiktoria zasnela wieczorem w ciagu godziny,wiec nie bylo zle. Jednak najgorsze dopiero przyszlo, Wiktoria obudzila sie o 2 w nocy z placzem o smoczek i po wielu histeriach zasnela o 4.30. Kilka razy myslalam ze pekne, tym bardziej ze zirytowana bylam tym ze sama probuje utulac Wiki, w czasie kiedy Wojtek smacznie spi. W koncu bajki z laptopa odwrocily uwage malej i zasnela.
W dzien jak gdyby nigdy nic obudzila sie pelna zycia, czasami w ciagu dnia wpominala ze chce am ale po tlumaczeniu ze nie ma bo zgubilismy nie robila afer tylko powtarzala nie ma i zajmowala czym innym. W zasadzie dzien minal nam bardzo spokojnie i musze przyznac ze bylam zaskoczona jej zmiana nastawienia. Najgorszy byl brak drzemki w ciagu dnia bo Wiki niestety nie umiala zasnac bez smoczka ale za to wieczorem zasnela szybciutko i przespala cala noc!
Dzisiaj minal drugii caly dzien bez smoczka, bylo spokojnie po za jedna mala histeria podczas spaceru, ale w zasadzie nie krzyczala o smoczka. Mala byla zmeczona bieganiem po parku wiec wsadzilam ja do wozka ale po chwili zaczela krzycze. Pozwolilam jej dalej samodzielnie isc ale ona nie chciala chodzic a byc noszona na rekach i w takich sytuacjach pomagal smoczek bo sie uspokajala i mozna bylo ja spokonie zapiac w wozku.
Dzisiaj Wiki odbila sobie wczorajsza drzemke i spala 3 godziny! Wieczorem zasnela w miare normalnie i dotychczas na chwile sie przebudzila. Narazie jest dobrze, pomijajac pierwsza ciezka noc proces odsmoczkowania jest lepszy niz sie spodziewalam. Musze powiedzic ze ostatni Wiki byla juz bardzo '' uzalezniona'' od smoczka, domagala sie go nawet w ciagu dnia. Slyszalam ze dzieci zapominaja o smoczku po trzech dniach, wiec trzymajcie kciuki za nas, jutro powinno byc po wszystkim:)).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz