Mimo iż, macierzyństwo to najpiękniejsza rzecz
jaka mi się przytrafiła to pierwsze tygodnie macierzyństwa wspominam jako istny
koszmar. Każda mama przygotowuje się do roli matki przez 9 miesięcy
ciąży, staranie kompletuje wyprawkę, urządza pokój maleństwa koncentrując
się na każdym szczególe. Większość przyszłych mam studiuje tony
poradników na temat pielęgnacji i opieki nad noworodkiem. Chociaż w moim
przypadku "najlepszym źródłem informacji" były porady najmądrzejszych
ciotek i znajomych rodziców. No więc dobra, z takim przygotowaniem
merytorycznym zdawałoby się że, opieka nad noworodkiem to tylko sama przyjemność.
Ja również będąc jeszcze w ciąży często w myślach malowałam obraz przyszłej
sielanki z moim dzidziusiem, jak to miło spędzmy czas przy karmieniu, drzemiąc
razem na kanapie czy też na spacerku.
Okazuje się że w rzeczywistości nie jest tak
pięknie i łatwo, co nie oznacza że jest nie miło. Ja wspominam ten czas i wciąż
tak jest jako okres pełen ekscytacji, gdyż każdego dnia dowiadujemy się czegoś
nowego o naszym maleństwie. Każda mama musi się liczyć z tym ze choćby
przeczytała tysiąc poradników, pierwsze dni z noworodkiem to szok dla
rodziców, gdyż nasz świat wywraca się do góry nogami, teraz najważniejsze jest
dziecko i jego potrzeby. Rodzice musza nauczyć sie odczytywać
potrzeby swojego dziecka ponieważ każdy noworodek jest inny i często rady
znajdujące się w poradnikach nie mają zastosowania w naszym przypadku.
Jak przywieźliśmy Wiki ze szpitala od razu
zaczął się krzyk i wcale nie było wiadomo czy zacząć ją karmić, dać smoczka,
pokołysać czy szybko zmienić pieluszkę. Jeszcze bardziej dezoriętujące jest to
że chcąc uspokoić Julkę od razu wpadałam w panikę. Karmienie niby łatwa
sprawa ale w naszym wypadku to również nie było takie proste, Wiki była
wcześniakiem więc nie miała wykształconego naturalnego odruchu ssania i
odrzucała moją pierś, przy tym przeraźliwie płacząc z głodu. Już w
szpitalu po kilku nie udolnych godzinach karmienia musiała dostać butelkę. Po
powrocie do domu ja wciąż ambitnie próbowałam przyzwyczai ja do naturalnego
karmienia, jednak w końcu po trzech miesiącach odpuściłyśmy sobie.
W poradnikach wyczytałam że noworodek śpi średnio od 16 do 18 godzin na dobę, więc skąd te nie przespane noce?! Okazało się że nasza niunia wcale nie jest takim śpiochem i nie lubi tracić dnia na spanie, woli poznawać cały nowy dla niej świat, a w nocy budzić się kilka razy żeby nadrobić braki w jedzeniu. Nic w tym dziwnego że noworodek budzi się w nocy na mleczko, ale Wiki potrafiła tak pić mleczko przez godzinę, przysypiając przy karmieniu. Po takich trzech pobudkach w nocy, w dzień chodzi się na rzęsach.
W poradnikach wyczytałam że noworodek śpi średnio od 16 do 18 godzin na dobę, więc skąd te nie przespane noce?! Okazało się że nasza niunia wcale nie jest takim śpiochem i nie lubi tracić dnia na spanie, woli poznawać cały nowy dla niej świat, a w nocy budzić się kilka razy żeby nadrobić braki w jedzeniu. Nic w tym dziwnego że noworodek budzi się w nocy na mleczko, ale Wiki potrafiła tak pić mleczko przez godzinę, przysypiając przy karmieniu. Po takich trzech pobudkach w nocy, w dzień chodzi się na rzęsach.
Na szczęście po około dwóch miesiącach nasza
dzidzia zaczeła przesypiać całe noce. W końcu można było trochę odpocząć i
naprawdę zacząć się cieszyć macierzyństwem. Po takim okresie nauczyliśmy już się
„komunikować” z Wiki i dobrze już rozpoznawaliśmy jej potrzeby. Każda potrzeba sygnalizowana jest innym
zachowaniem i płaczem, co jest indywidualną sprawą każdego noworodka. Dlatego uważam iż żaden poradnik ani rady
znajomych nie przygotują cię do rodzicielstwa.
2 komentarze:
Ehh... skąd ja to znam... U nas było podobnie. Płacze, krzyki itd. W pewnym momencie byłam załamana. Ale na szczęście teraz Zosia wynagradza mi wszystkie wcześniejsze niedogodności ;)
Czasami z pewnym rodzajem politowania patrzę na blogowe przyszłe mamy, które zastanawiają się jaki odcień błękitu ma być na bodziaku czy kupują kolejny, niepotrzebny, ale usilnie reklamowany gadżet do obsługi noworodka (np. podgrzewacz do... chusteczek nawilżanych. sic!). Z perspektywy czasu wiem, że nie o to w macierzyństwie chodzi. Dla dziecka najważniejsze jest by miało miłość rodziców, było najedzone, miało suchą pieluszkę. I wtedy takie mamy schodzą na ziemię... bo dziecko płacze, bo nie wiedzą co zrobić, bo nie tak wyobrażały sobie bycie rodzicem... Idealnie urządzony pokoik czy tony przeczytanych książek nie zawsze przekładają się na zadowolenie dzidziusia i jego mamy, taty. ;)
U nas tę już jest łatwiej, chociaż zdarzają się ciężkie dni, np. ostatnio Wiki ząbkuje;) Zgadzam się że najważniejsza jest miłość i oddanie dla dziecka, a dużo promowanych gadżetów jest nie przydatna, sama również takie nabyłam:)
Prześlij komentarz