czwartek, 29 sierpnia 2013

Soft play

Ostatni weekend minął nam bardzo szybko i aktywnie. W sobotę po raz pierwszy zabraliśmy córeczkę do Soft Play Centre. Jednak bardziej niż  Wiktoria podekscytowana była mama:).  Wiktoria miała ochotę opuścić plac zabaw zaraz po wejściu.  Wydaje mi się że panował tam zbyt duży hałas i tłok, dlatego mała się przestraszyła.  Sala imponowała szerokim wyborem atrakcji typu ślizgawki, trampoliny, baseny kulkowe, samochody i inne.  Jednak asortyment dla niemowląt był dosyć ubogi co mnie trochę zawiodło :(.  Wiki miała do wyboru nie wielki basen kulkowy, małą ślizgawkę i miejsce gdzie znajdowały się zabawki.  Dodatkowo spodobał się jej samochód na który jest jeszcze trochę za mała:)


Basen kulkowy





















Kulki unosiły się pod wpływem dmuchanego powietrza





Do Soft Play na pewno się jeszcze wybierzemy ale musimy wybrać taki który oferuje więcej atrakcji dla takich maluchów jak Wiktoria.  Już w tą sobotę wybieramy się na urodzinki do córeczki znajomych.  Urodzinki organizowane są w innym Soft Play w naszej okolicy, więc sprawdzimy czy posiada większy asortyment skierowanych dla dzieci w wieku Wiki.



W niedzielę odwiedziła nas ciocia Kasia wraz z córeczka.  Eleri jest dwa lata starsza od Wiktorii ale pomijając jedną walkę o zabawki:) dziewczynki dogadywały się bardzo ładnie.


Tatuś został w domu także w poniedziałek, ponieważ był bank holiday (w Anglii dla większości dzień wolny od pracy).  W poniedziałek pozwoliłyśmy tatusiowi odpocząć w domku, nie wiliczając krótkiego spaceru po Westfield:) .

Dodatkową poniedziałkową atrakcją dla mnie (nie wykorzystaną) była możliwość spania do oporu:). Po wysłuchaniu moich narzekań że od roku nie mogę rano dłużej poleżeć, moja druga połowa zgodził się na układ że to on rano wstaje o 6.00 i zajmuję się córcią aż do jej pierwszej drzemki.

Mała budzi nas w poniedziałkowy ranek, pamiętam że to mój dzień lenistwa więc próbuję dobudzić ukochanego, w odpowiedzi słyszę zaspane już wstaję... możesz tylko przygotować mleko zaraz wstaje.

Po podaniu mleku zdążyłam jeszcze zmienić pieluchę... w końcu mija prawie godzina i Wojtek wstaje. Wspaniale w końcu zajął się Wiki, tylko że ja już rozbudzona zdążyłam zgłodnieć.  Zjadam śniadanie i wracam do łóżka, wiercę się pół godziny i nie mogę zasnąć.  To nie ma sensu wstaje, już nie zasnę i tak skończyło się moje poniedziałkowe spanie do południa :).  Jednak chwili dla siebie sobie nie odpuściłam, tatuś zajmował się córeczką a ja delektowałam powoli kawą :).






Brak komentarzy:

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *