Wczorajszy dzień był ciężki zarówno dla mnie jak i Wiktorii. Biedaczka cały dzień męczyła się z bolącymi dziąsłami i biegunką. Do tego apetytu nie miała już wcale, nawet mleczka odmawiała. Cały dzień próbowałam wcisnąć w nią trochę kleiku ryżowego i lekarstwo zapobiegające odwodnieniu.
Na szczęście dzisiaj odbiłyśmy sobie cały wczorajszy dzień. Wiki obudziła się dosyć późno bo około 8.00 (zazwyczaj pobudka jest o 6.00) z dużo lepszym humorem. Lekarstwa w końcu podziałały, więc powrócił również apetyt i w rezultacie Wiki zjadła obiad na śniadanie :D. Na początku zaoferowałam jej mleko, bo tak zawsze zaczyna dzień ale zaczął się krzyk na sam widok butelki, taka sama reakcja była na widok kleiku (w zasadzie się nie dziwie jej reakcji bo na takiej diecie była prze ostatnie dni). Po prawie godzinnej próbie zjedzenia śniadania, Wiktoria w końcu zaakceptowała zupkę jarzynową i w mgnieniu oka wciągneła 1,5 słoika (małe słoiczki). Zważając na wczorajszą głodówkę totalnie zaskoczyła mnie swoim apetytem.
Około 10.00 Wiktoria już była zmęczona i obydwie uciełyśmy sobie 3h drzemkę! Po ciężkim dniu i nocy dzisiaj odpuściłam sobie wszelkie obowiązki domowe. Po obiadku wybrałyśmy się na spacer do pobliskiego parku, ku naszemu zaskoczeniu trafiłyśmy na festyn i wesołe miasteczko (jakoś przeoczyłam informacje na ten temat). W końcu mogłam oglądać moje maleństwo uśmiechnięte i zadowolone. Wiki była wniebowzięta, uwielbia jak coś się dzieje i dookoła jest dużo ludzi (niestety na co dzień zazwyczaj spędza czas tylko ze mną i tatą wieczorem). Podziwiała z zaciekawieniem wszystkie atrakcje przygotowane na festynie, mimo iż jest jeszcze za malutka żeby w nich uczestniczyć. Kolorowe światełka, karuzele, dmuchane zamki dla dzieci ... robiły na niej ogromne wrażenie. Za to mama chcąc sprawić przyjemność sobie i dziecku, łowiąc kaczki wygrała dla małej dmuchaną piłkę i maskotkę Pluto. Piłka zrobiła furorę, a najbardziej sznurek od piłki i Wiki z zainteresowaniem bawiła się z nią jeszcze w domu. Na maskotkę raczyła spojrzeć przez 3 min będąc w wózku, w domu Pluto został już całkowicie zapomniany.
Po kilku ciężkich dniach wspaniałe było takie chwilowe oderwanie od codzienności zarówno dla mnie jak i małej. Najlepsze jest to że wesołe miasteczko zostaje w naszym mieście aż do 18 sierpnia, więc jest okazja na powtórkę z rozrywki, może nawet jutro :D.
Po kilku ciężkich dniach wspaniałe było takie chwilowe oderwanie od codzienności zarówno dla mnie jak i małej. Najlepsze jest to że wesołe miasteczko zostaje w naszym mieście aż do 18 sierpnia, więc jest okazja na powtórkę z rozrywki, może nawet jutro :D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz